Większość z nas przez sporą część dnia przebywa jednak z dala od swojej kuchni - pracując czy ucząc się. Aby zapewnić sobie właściwą ilość posiłków w ciągu dnia, mamy kilka wyjść:
- jeść na mieście. Zalety takiej opcji to przede wszystkim brak konieczności wcześniejszego przygotowywania posiłków i noszenia ich ze sobą. Wady - jest to bardziej kosztowne niż posiłki domowe, a przede wszystkim, nie możemy do końca kontrolować ilości spożywanych kalorii (a jak już wiemy z tego postu, jedzenie na mieście jest zwykle tłustsze, bardziej słone i ma więcej kalorii).
- korzystać z cateringu dietetycznego. Rozwiązanie, które pojawiło się stosunkowo niedawno i dostępne jest na razie głównie w dużych miastach, ale rosnący biznes odchudzania i zdrowego stylu życia powoduje, że firm cateringowych o takim profilu przybywa. Zalety są niewątpliwe - miesięczny abonament umożliwia nam pozbycie się problemu: "Co zjeść jutro na obiad", bo codziennie do rąk własnych dostajemy zestaw prawidłowo skomponowanych posiłków o określonej wartości kalorycznej. Wady - niska dostępność oraz bardzo wysoki koszt.
- przygotowywać posiłki samodzielnie i nosić je ze sobą. Opcja ta ma zasadniczą zaletę - wiemy dokładnie, jakich składników użyto do przygotowania posiłku i dzięki temu możemy kontrolować ilość kalorii, a dodatkowo jest też ona dużo tańsza od jedzenia, które przygotowuje nam ktoś inny. Sporym minusem jest jednak konieczność przygotowywania posiłków wcześniej (na przykład poprzedniego wieczora) oraz noszenia niezbyt eleganckich plastikowych pojemników ze sobą do pracy lub szkoły. Nie wszyscy mają potem możliwość przechowania lunchu w lodówce do czasu przerwy, a następnie podgrzania go, nie wszyscy mają komfortowe miejsce, w którym mogą go spożyć, czy wreszcie nie wszyscy mają ochotę odpowiadać na częste pytania: "Co tam masz? Jesteś na diecie?"
Jeśli jednak decydujemy się na przygotowywanie lunchu samodzielnie, pamiętajmy o kilku praktycznych zasadach: zupy są świetne, jeśli mamy je gdzie podgrzać. Sałatki na bazie sałaty sprawdzają się rewelacyjnie, jeśli polejemy je sosem dopiero przed samym jedzeniem, inaczej liście zwiędną i będą nieapetyczne. W zimie, kiedy powinniśmy jeść bardziej konkretne posiłku, dobre będą sałatki na zimno na bazie pełnych ziaren (kasz, makaronów razowych, ryżu) oraz roślin strączkowych lub grillowanego mięsa czy ryby. Unikajmy intensywnie pachnących składników (pachnących zarówno przed jak i po spożyciu, czyli świeżej cebuli i czosnku, gotowanych jajek, śledzi), chyba, że wiemy, że zapachy nie będą nikomu przeszkadzać.
Moja propozycja na zimowy lunch to sałatka na bazie ziaren quinoa i cieciorki - posiłek bardzo sycący, wysokobiałkowy i przede wszystkim bardzo smaczny. Bardzo dobrze smakuje na zimno, nie trzeba więc mieć w pracy mikrofalówki, żeby go podgrzać. Przygotujmy od razu dwie porcje i następnego dnia nie będziemy musieli martwić się o lunch.
2 porcje, 1 porcja to około 477 kcal
60 g quinoa
1 puszka cieciorki
1 papryka czerwona
80 g oliwek
25 g orzechów włoskich
1 łyżka oliwy
1 łyżka soku z cytryny
pół pęczka natki pietruszki
sól i pieprz
Quinoa ugotuj w osolonej wodzie według przepisu na opakowaniu. Odsącz i wystudź. Cieciorkę odsącz z zalewy i przepłucz pod bieżącą wodą. Paprykę pokrój na małe kawałki, a oliwki na plasterki. Orzechy i natkę pietruszki posiekaj drobno.
Wszystkie składniki wymieszaj w misce razem z oliwą i sokiem z cytryny. Dopraw do smaku.
o fajna ;-))) chyba zrobię ;-)))
OdpowiedzUsuńsmykwkuchni.blogspot.com
Mam nadzieję, że będzie smakować :-) Pozdrawiam!
Usuń