Halibut z warzywami z piekarnika, czyli o "czystym jedzeniu"

Od jakiegoś czasu widzę wzrost popularności terminu "clean eating" (w wolnym tłumaczeniu: "czyste jedzenie"), nie tylko w kontekście zdrowia, ale też odchudzania. Zapytacie pewnie, co jedzenie nieprzetworzonych produktów ma wspólnego z centymetrami w naszej talii? Przecież kaloria to kaloria, czy pochodzi z przemysłowego pączka zapakowanego w folię, czy z ekologicznej marchewki...

Pierwszym i najpowszechniejszym błędem żywieniowym, który powoduje przybieranie na wadze, jest oczywiście spożywanie zbyt dużej ilości kalorii w stosunku do naszych potrzeb energetycznych. W związku z tym obcięcie ilości kalorii (czyli stworzenie dobowego deficytu kalorycznego) skutkuje najczęściej spadkiem masy ciała. Gdyby było to takie proste, moglibyśmy żywić się ("tylko" lub "aż" dla niektórych) trzema pączkami dziennie i chudnąć w oczach. W czym więc marchewka jest lepsza od pączka oprócz dużej zawartości witaminy A?

Niby wszyscy wiedzą, że przetworzone pożywienie, bogate w sztuczne dodatki takie jak konserwanty, barwniki, czy polepszacze smaku nie jest dla nas dobre. Warto jednak wiedzieć, że może ono mieć też pośredni wpływ na naszą wagę poprzez zmiany w naszym metabolizmie: ostatnie badania pokazują, że sztuczne dodatki do pożywienia mogą wpływać na skład flory bakteryjnej w naszych jelitach i powodować w nich stany zapalne, co z kolei może wpływać na niekorzystne zmiany metaboliczne, np. związane z tolerancją glukozy.

Jak uchronić siebie przed niekorzystnym wpływem tych substancji na nasze zdrowie i urodę? "Oczyścić" naszą dietę. Zasad "clean eating" jest niewiele i pokrywają się z ogólnymi zaleceniami żywieniowymi:
  • wybieraj jak najmniej przetworzone produkty (czytaj etykiety i kupuj te, które mają najkrótszą i najprostszą listę składników, bez sztucznych dodatków), 
  • jak najwięcej posiłków przygotowuj własnoręcznie, przy użyciu jak najlepszej jakości składników,
  • wprowadź do diety jak największą ilość (najlepiej zróżnicowanych, lokalnych i sezonowych) warzyw i owoców - dla zwiększenia podaży witamin i składników mineralnych oraz błonnika i roślinnego białka.
Jeśli zastosujemy się do powyższych porad, okaże się, że z naszego jadłospisu szybko wypadną chipsy, coca-cola i pączki z supermarketu z długim terminem przydatności do spożycia (czy ktoś miał nadzieję na to, że ktokolwiek przy zdrowych zmysłach zaleci ich jedzenie?). Ponieważ jak większość z nas mam jednak pewien problem z własnoręcznym chowem bydła i wyrobem wędlin (nie mówiąc już o uprawie zbóż i produkcji mąki), nie będę udawać, że przygotowuję wszystko, co jem sama od zupełnych podstaw. Mam jednak nawyk czytania etykiet i gotowania w domu zdrowych posiłków.

Dzisiaj przepis na całkiem czystego halibuta (przepyszna ryba, koniecznie spróbujcie, jeśli jeszcze nie jedliście) pieczonego w folii z warzywami. Jeśli podacie go z brązowym ryżem (50 g na porcję), będzie to kompletny, sycący posiłek.

2 porcje, 1 porcja to ok. 376 kcal, z porcją ryżu - ok. 537 kcal. 

300 g filetów z halibuta lub innej białej ryby
2 gałązki selera naciowego
2 marchewki
1 papryka
50 g kaparów
1 łyżka oliwy
sok z cytryny
sól i pieprz
natka pietruszki

Marchewki i seler pokrój w cienkie plasterki, a paprykę w wąskie paski. Filety umyj i osusz, potnij na kawałki, jeśli to potrzebne. Naczynie do zapiekania posmaruj oliwą. Ułóż w nim plastry mięsa. Posyp solą i pieprzem, polej sokiem z cytryny. Na wierzch wyłóż warzywa oraz kapary. Wszystko jeszcze raz posól i popieprz.

Zapiekaj pod przykryciem lub folią aluminiową przez 25-30 minut w temperaturze 200 stopni. Podawaj posypane posiekaną natką pietruszki i polane sokiem z cytryny.



Wielki Post 2015

4 komentarze:

  1. bardzo lubię halibuta! smaczne, ładne i pożywne danie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja go odkryłam zupełnie niedawno - i żałuję, że tak późno, jest przepyszny :-)

      Usuń
  2. Też staram się gotować przede wszystkim sezonowo, z dobrej jakości produktów. Nie da się oczywiście uniknąć wszystkiego, ale każdy mały kroczek się liczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - każdy mały kroczek, byle do przodu ;-)

      Usuń