Odchudzanie pacjentów z dużą otyłością często zaczyna się od oceny średniej kaloryczności ich posiłków w ciągu dnia. Suma z reguły przekracza bardzo mocno średnie zapotrzebowanie kaloryczne należne dla danej płci, grupy wiekowej i aktywności fizycznej, co zaskakujące nie jest – dodatkowe kilogramy raczej nie biorą się z „powietrza”. Można by pomyśleć, że takiej osobie należy od razu zaaplikować niskokaloryczną dietę, aby jak najszybciej mogła rozpocząć zrzucanie nadmiarowych kilogramów. Zalecenia dietetyków bardzo często są jednak takie, aby tej kaloryczności nie ograniczać drastycznie od samego początku, ale stopniowo obcinać o 10% w kolejnych tygodniach. Okazuje się, że organizm lepiej adaptuje się do takiej zmiany i długoterminowe efekty są lepsze niż przy wprowadzeniu od razu diety niskokalorycznej. Taki powolny proces jest też dla organizmu bezpieczniejszy – ograniczamy w ten sposób szok wywołany nagłą zmianą, a szok dla ciała, które cierpi długie lata z powodu konsekwencji otyłości, raczej nie jest wskazany.
Psychologicznie taki sposób wprowadzania zmiany jest również
bardziej uzasadniony. Pomimo tego, że wydaje nam się, że drakońska dieta,
najlepiej od poniedziałku, będzie działała na nas najskuteczniej, badania
pokazują, że tylko niewielki odsetek ludzi potrafi wytrwać w zmianie. Bardzo
często zarzucamy dietę po jakimś czasie jej stosowania, albo po jej zakończeniu
wracamy do starych nawyków i zaliczamy efekt „jo-jo”. A tymczasem nasz mózg
łatwiej adaptuje się do zmian wprowadzanych spokojnie, po kolei, małymi krokami
– mają one szanse stać się po jakimś czasie nawykami, czyli zachowaniami wbudowanymi na stałe w
nasze codzienne życie. Czyli przenieść nas z poziomu odchudzania do poziomu
zdrowego stylu życia – do końca życia.
Drobne zmiany wprowadzane po kolei, świadomie i
konsekwentnie, sumują się i po jakimś czasie potrafią dać lepsze efekty niż drastyczna
dieta z gazety. W każdym momencie naszego życia możemy podejmować wybory
dotyczące tego co i jak jemy – i wybrać zdrowszą opcję. Czasem ta zdrowsza opcja
będzie oznaczała gotową kanapkę z białej bułki na stacji benzynowej, jeśli do
wyboru mamy jeszcze tylko słodką drożdżówkę z folii. Czasem będzie to sałatka
jarzynowa w majonezie zamiast kromki chleba i kiełbasy – chodzi o wybór
spomiędzy dostępnych nam w danej chwili opcji.
2 porcje, 1 porcja to ok. 548 kcal
ryba w kukurydzianej panierce
300 g filetów z białej ryby, np. dorsza
40 g płatków kukurydzianych (bez cukru)
2 płaskie łyżki mąki kukurydzianej
łyżeczka pieprzu cytrynowego
1 łyżeczka koperku suszonego
jajko
sól
frytki z batatów
350 g batatów
1 łyżka oliwy
sól, pieprz i płatki chilli
puree z groszku
300 g groszku mrożonego
4 łyżki jogurtu naturalnego
garść liści mięty
sól i pieprz
sok z cytryny
Aby przygotować rybę, umyj filet, osusz i podziel na dwie porcje. Płatki kukurydziane wsyp do szczelnie zamykanego woreczka i zmiażdż wałkiem do ciasta. Mąkę kukurydzianą wymieszaj z pieprzem, solą i koperkiem. Przygotuj panierkę: na jednym talerzu mąka z przyprawami, na drugim rozbełtane jajko, na trzecim płatki kukurydziane. Rybę panieruj po kolei w mące, jajku i płatkach, a następnie połóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz w temperaturze 20-25 minut w temperaturze 220°Celsjusza.
Aby przygotować frytki z batatów, umyj je, obierz i pokrój na cienkie kawałki. Włóż do miski, polej oliwą, posyp przyprawami i dokładnie wymieszaj. Piecz razem z rybą 20-25 minut w temperaturze 220°Celsjusza. W trakcie pieczenia jeden raz wymieszaj, żeby przewrócić frytki na drugą stronę.
Ugotuj groszek do miękkości w osolonej wodzie (zajmie to ok. 15-20 minut). Odcedź, zmiażdż, dodaj jogurtu i wymieszaj (możesz też zmiksować, jeśli wolisz zupełnie gładkie puree). Dodaj posiekane liście mięty, sól i pieprz oraz sok z cytryny do smaku.
0 komentarze:
Prześlij komentarz