Roladki z łososiem i brokułami podawane z sosem jogurtowo-kaparowym, czyli jak nie zwariować na diecie w karnawale

Karnawał trwa w najlepsze. Zaproszenia na imprezy sypią się z każdej strony, a może sami lubicie zapraszać gości i co tydzień urządzacie przyjęcie. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że na imprezach zwykle je się i pije. Zwykle bez umiaru i zwykle kalorycznie.

Śledź w śmietanie, sałatka jarzynowa z majonezem, koreczki z żółtym serem - każdy kąsek to zaledwie kilkadziesiąt kalorii, ale po paru godzinach jedzenia, zwłaszcza w zestawieniu z wypitym alkoholem, na liczniku możemy mieć już parę tysięcy. Aby nie mieć wyrzutów sumienia często wybieramy zamiast wersji "wszystko" (którą radośnie uprawiają na naszych oczach znajomi), wersję "nic", czyli wodę i dwa słone paluszki przez cały wieczór. Po paru godzinach takiego świętowania mamy serdecznie dosyć śledzi, imprez, znajomych i karnawału.

Jakimś niebywałym trafem karnawał jednak nie chce zostać przesunięty na inną porę roku niż ta, w której zwyczajowo najczęściej zaczynamy wprowadzać radykalne zmiany w swoim odżywianiu. Co zrobić, aby nie rujnować z nawiązką wysiłków całego tygodnia w jeden piątkowy wieczór, ale z drugiej strony nie mieć poczucia wykluczenia z grona bawiących się dobrze znajomych? Jeść, ale zdrowo.

Jeśli wciąż kusi Was opcja "nic" - że niby nigdy ale to przenigdy nie wolno Wam zboczyć z jedynej słusznej ścieżki radykalnej diety - powiem tylko, że wg badań większe szanse na osiągnięcie sukcesu (czyli wytrwanie w reżimie i zrzucenie zakładanej ilości kilogramów) mają ci, którzy umieją sobie poradzić z chwilowymi słabościami i od czasu do czasu pozwalają sobie na kontrolowany skok w bok. W dłuższej perspektywie to oni są mniej podatni na efekt "jojo" (tym, którzy są na diecie dwudziesty siódmy raz, nie muszę tłumaczyć, co to jest) i łatwiej im wytrwać w postanowieniach. Dlaczego? Bo unikają poczucia straty, czyli tego okropnego uczucia, że marnujemy sobie życie, siedząc na imprezie, na której nic nie możemy wziąć do ust. Nie oznacza to pożerania wszystkich dań wystawionych na stół bez kontroli, ale właśnie rozkoszowanie się najzdrowszymi przekąskami w rozsądnej ilości.

Poniżej pomysł na taką zdrowszą alternatywę, która, jedzona w umiarze, zaspokoi nasz apetyt i dostarczy przy okazji sporo wartości odżywczych, o co zadba mąka z pełnego przemiału, półtłusty twaróg i wędzony łosoś w towarzystwie brokułów. Jeśli do tego zjemy dużą porcję warzyw, np. sałaty greckiej z winegretem, nie powinniśmy odczuć tego wieczoru zbyt mocno na naszej talii.

Naleśnikom smażonym na patelni z nieprzywierającą powłoką wystarczy dodanie do ciasta łyżki oleju. Jeśli nie mamy takiej patelni, nie dodawajmy tłuszczu do ciasta, tylko smarujmy nim bardzo cienko (np. ręcznikiem papierowym) powierzchnię patelni.

CIASTO NALEŚNIKOWE 
1 szklanka mąki z pełnego przemiału (mnie najlepiej sprawdza się w takich przypadkach mąka orkiszowa pełnoziarnista drobnomielona)
1 szklanka mąki kukurydzianej
1 szklanka mleka 2%
1 szklanka wody mineralnej
1/2 łyżeczki soli
2 jajka
1 łyżka oleju

NADZIENIE
250 g twarogu półtłustego (3,5% tłuszczu)
125 g łososia wędzonego na gorąco
1/3 głowy brokuła
3/4 pęczka koperku
2-3 łyżki jogurtu naturalnego 
2 łyżki soku z cytryny 
pieprz kolorowy świeżo mielony  
sól do smaku

Składniki na ciasto naleśnikowe dobrze wymieszaj (najlepiej mikserem). Smaż porcje na dobrze rozgrzanej patelni - z podanych proporcji powinno wyjść ok 8 cienkich naleśników. Po usmażeniu ostudź całkowicie.

Brokuły ugotuj al dente - najlepiej na parze (nie powinny się rozgotować, nie będą smaczne). Ostudź je.

Twaróg rozgnieć w misce widelcem, dodaj jogurt i dobrze wymieszaj. Wymieszaj z porwanym na małe kawałki łososiem, pokrojonym brokułem i posiekanym drobno koperkiem. Dopraw do smaku solą, pieprzem i sokiem z cytryny.

Rozsmaruj nadzienie na powierzchni naleśnika i ciasno zwiń całość. Zawiń rulon w folię spożywczą i odstaw do lodówki, najlepiej na kilka godzin. Po tym czasie wyjmij naleśniki z folii i pokrój na dosyć grube plastry (każdy naleśnik to 7-9 kawałków).

Z podanych składników wychodzi ok 10 porcji po 5-6 kawałków naleśnika. Jedna porcja to ok 165 kcal.



Do smaku możemy podać sos przygotowany bez użycia majonezu, za to pełen smaku z kaparów, koperku i soku z cytryny.

SOS
200 g jogurtu naturalnego
50 g kaparów odsączonych i przepłukanych
2 łyżki soku z cytryny
1/4 pęczka koperku
sól i pieprz do smaku

2 łyżki sosu to ok 30 kcal.

0 komentarze:

Prześlij komentarz