Większość z nas zna pewnie termin "wiosenne przesilenie" i najprawdopodobniej doświadcza go na własnej skórze. Długie miesiące bez odpowiedniej dawki słońca (a więc i witaminy D), ruchu na świeżym powietrzu (albo i ruchu w ogóle) oraz zimowa dieta (uboga w warzywa i owoce, których w naszym klimacie nie ma w tym czasie zbyt wiele) sprzyjają nie tylko odkładaniu się tkanki tłuszczowej, ale również niedotlenieniu i odwodnieniu. Organizm funkcjonuje na zwolnionych obrotach, a podczas tegorocznych Świąt nawet na bardzo zwolnionych (komu chciało się wyjść na spacer przy tym wietrze i zacinającym deszczu?), a nagłe skoki temperatury wcale nie poprawiają sytuacji.
W walce ze skutkami wiosennego przesilenia nie ma lepszej broni niż moja ulubiona trójka: odpowiednia ilość snu, umiarkowany i regularny wysiłek fizyczny (najlepiej na świeżym powietrzu i to za dnia, co będzie teraz coraz łatwiejsze, odkąd zmieniliśmy czas na letni) oraz zdrowa, zbilansowana dieta.
A jaka dieta pod słońcem jest najlepsza? Włoska, naturalmente! :-) Dania podrasowujemy dodając większą ilość warzyw, które uzupełnią braki w składnikach odżywczych oraz używając produktów zawierających węglowodany złożone, które poprawią nam nastrój. Zaczynamy od klasycznej włoskiej zupy, czyli minestrone.
8 porcji, 1 porcja z 30 g makaronu kukurydzianego to ok. 183 kcal.
3 łodygi selera naciowego
2 papryki czerwone
2 duże marchewki
1 duża cukinia
1 puszka krojonych pomidorów
1 puszka drobnej białej fasoli
150 g zielonej fasolki szparagowej (mrożonej)
100 g zielonych oliwek
1 cebula
4 ząbki czosnku
2 łyżeczki suszonej bazylii
szczypta chilli w płatkach
sól i pieprz do smaku
2 łyżki oliwy
1,5 l wody
Cebulę i czosnek posiekaj drobno. Resztę warzyw obierz, jeśli to konieczne i pokrój w małą kostkę. Fasolę odsącz z zalewy.
W dużym garnku rozgrzej oliwę. Dorzuć do niej płatki chilli, cebulę, czosnek, marchew i seler. Posól i smaż ok 5 minut. Dodaj pomidory, cukinię, paprykę, białą fasolę oraz bazylię i duś jeszcze kilka minut. Zalej wszystko wodą, dodaj mrożoną fasolkę i doprowadź do wrzenia. Zmniejsz ogień i gotuj ok. 20 minut na wolnym ogniu.
Pod koniec gotowania dodaj pokrojone w plasterki oliwki.
Podawaj z ugotowanym makaronem (na zdjęciu podkradziony córce makaron kukurydziany w kształcie kaczuszek - mała rzecz, a cieszy).
Oj, coś niecoś o przesileniu wiem - ciągłe zmęczenie, brak ochoty na cokolwiek, do tego sucha skóra... Tą zupkę chyba jeszcze w tym tygodniu zrobię bo wygląda niezwykle zachęcająco, mam nadzieję, ze pomoże na te przesileniowe przypadłości :)
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że pomoże :-) A za oknem coraz więcej wiosny w wiośnie, więc już niedługo wreszcie koniec z przypadłościami!
UsuńSmacznie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z moich ulubionych, więc polecam :-)
Usuń