Muffiny, czyli o sztuce mądrych zamienników

I jak tu nie kochać muffinów? Małe, rozkoszne kąski, słodkie lub wytrawne, pasujące na śniadanie, drugie śniadanie, podwieczorek i kolację, a jak się ktoś uprze (tak, jak ja), również na obiad. Niestety, jak znaczna część wytworów brytyjsko-amerykańskiego kręgu kulinarnego, nie są zbyt dietetyczne. Większość przepisów jest kaloryczna, zawiera dużo tłuszczu i opiera się na białej pszennej mące.

Powiecie, że skoro takie niezdrowe, to nie jedz. Ale jak tu nie jeść, kiedy muffiny mogą w prosty sposób uatrakcyjnić każdy posiłek? Lubią je zwłaszcza dzieci, bo są miękkie i smaczne, a do podstawowego przepisu na ciasto możemy dołożyć właściwie każdy dodatek. Świetnie komponują się z większością sezonowych owoców (jagody, borówki, maliny, jeżyny, truskawki), doskonale łączą się z wytrawnymi produktami (ser, szynka, zioła, warzywa), a słodkie dodatki czynią z nich wspaniały deser (czekolada, a najlepiej potrójna jej porcja). Co więc zrobić, żeby od czasu do czasu można było delektować się tym przysmakiem, bez popadania w dietetyczną paranoję?

Po pierwsze - zamienić choć część białej mąki na zdrowszą opcję. Świetnie sprawdza się w tej roli razowa mąka orkiszowa drobno mielona, która obniża indeks glikemiczny i dodaje wartości odżywczych. Podobną funkcję spełnia dodatek otrąb owsianych, a nawet całych płatków. Dla słodyczowych ortodoksów minusem pewnie będzie fakt, że nic nie jest tak delikatne i puszyste, jak bielutka mąka tortowa, ale to już kwestia wyboru - zdrowsze smakuje po prostu inaczej.

Po drugie - uważajmy na dodatki. Czekolada niech będzie gorzka, słodzikiem mogą być rozgniecione banany (tak jak tu), a za odpowiednią wilgotność ciasta może odpowiadać cukinia lub marchewka (tak, to naprawdę dobrze smakuje!). Jeśli decydujemy się na wersję z serem lub szynką, wybierajmy produkty o obniżonej zawartości tłuszczu lub takie, które mają bardzo intensywny smak i można ich dodać mniej i dzięki temu ograniczyć ilość kalorii (z serów np. kozi, parmezan, feta, cheddar oraz szynki surowe długodojrzewające). Szukajmy przepisów z mniejszą ilością dodawanego tłuszczu (i niech to raczej będzie olej niż masło) oraz z chudym nabiałem (kefir lub chude mleko).

Po trzecie - nie zjadajmy na raz więcej niż jedną dużą muffinkę, bo każda sztuka ma z reguły 150-200 kcal nawet w dietetycznej wersji. Warto je traktować jako atrakcyjny, ale jednak tylko dodatek, do mocno warzywnej zupy lub lekkiej sałatki, albo do kubka chudego jogurtu na podwieczorek. Można też zaopatrzyć się (tak jak ja) w formę, z której muffinki będą wychodziły mniejsze - wtedy można zjeść dwie bez większych wyrzutów sumienia.

W tym tygodniu propozycja czterech przepisów w wersji słonej i słodkiej. A że to jeden z najszybszych i najprostszych wypieków, zachęcam do wypróbowania :-)


0 komentarze:

Prześlij komentarz