Za to większość osób, które znam, w jakimś stopniu - mniejszym lub większym - traktuje okres świąteczny jako okazję do szczególnego obżarstwa. Sprzyja temu nasza skłonność do tłustego i ciężkiego jedzenia (sorry, taki mamy klimat) oraz upodobanie do świętowania głównie za stołem.
Największym wyzwaniem są zwykle wizyty u rodziny. Polska gościnność często koncentruje się na namawianiu do zjedzenia kolejnej porcji (babcia Danusia i jej nieznoszące sprzeciwu spojrzenie oraz emocjonalny szantaż: "Jedz, przecież tak się napracowałam!"). Jest jednak kilka sposobów, na które można sobie z radzić ze zmasowanym atakiem świątecznych smakołyków.
Kiedy wybierasz się w odwiedziny, nie idź na głodniaka. Zjedz wcześniej lekki posiłek, dzięki któremu nie rzucisz się jedzenie od razu po przyjściu. Jeśli jesteśmy bardzo głodni, zjadamy dużo więcej, bo sygnał sytości dociera do mózgu dopiero po 15-20 minutach. A co można zjeść w kwadrans, wiedzą wszyscy świąteczni zajadacze ;-) Dodatkowo, będziecie mieć dla babci Danusi świetną, bo prawdziwą wymówkę - jesteście najedzeni, więc za dokładkę ciasta podziękujecie.
Jeśli czujesz, że nie masz już ochoty jeść, odmawiaj. A jeśli jedna odmowa nie przekona babci Danusi, stosuj technikę zdartej płyty - "Nie, dziękuję, jestem najedzona" powtórzone wiele razy złamie w końcu nawet najtwardszą panią domu.
I przede wszystkim - odpocznij sobie w Święta. Zestresowani i przemęczeni przygotowaniami, zjemy więcej i mniej zdrowo. Odpowiednia ilość snu i miły spacer w gronie rodziny potrafią zdziałać cuda. W końcu Święta są od świętowania :-)
Od kilku lat próbuję namówić moją rodzinę na przygotowywanie mniejszych ilości jedzenia na Święta, żeby ograniczyć zgubne dla naszej figury "dojadanie" oraz nieetyczne marnowanie żywności. Jeśli więc zaplanowaliście zrobienie tylko jednego deseru, polecam korzenne ciasteczka z dodatkiem powideł śliwkowych oraz melasy. Poleżą długo, a ich aromat wprowadzi świąteczną atmosferę do Waszych domów. Dodatkowo są dosyć pracochłonne, a wałkowanie tego twardego ciasta spala mnóstwo kalorii - w okresie świątecznym to akurat spora zaleta ;-)
ok. 30 ciastek (zależnie od wielkości foremek), 1 ciastko to ok. 79 kcal
350 g razowej mąki orkiszowej drobnomielonej
¼ łyżeczki soli morskiej lub himalajskiej drobnoziarnistej
½ łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki dobrej jakości przyprawy do piernika
5 łyżek oleju kokosowego
70 g szklanki cukru dark muscovado
125 ml melasy blackstrap
3 łyżki niesłodzonych powideł śliwkowych (domowych lub kupionych, w sklepach pojawiły się już powidła bez cukru bardzo dobrej jakości) lub musu jabłkowego (takiego jak tu)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Suche składniki przesiej do miski. W małym rondelku roztop olej kokosowy, a następnie dodaj melasę, powidła oraz ekstrakt waniliowy. Przestudź masę.
Wlej mokre składniki do suchych i wymieszaj ze sobą używając do tego rąk. Zagnieć do połączenia składników, ale nie ugniataj zbyt długo. Uformuj z ciasta kulę i rozpłaszcz, aby utworzyć dysk. Zawiń w folię i włóż do lodówki na co najmniej godzinę.
Wyjmij ciasto z lodówki i folii spożywczej, a następnie podziel na połowę. Jedną schowaj z powrotem do lodówki, a drugą rozwałkuj pomiędzy dwoma kawałkami papieru do pieczenia. To może wymagać trochę siły - jeśli ciasto będzie zbyt twarde, poczekaj, aż się ogrzeje.
Z rozwałkowanego ciasta wycinaj ulubione kształty, a następnie delikatnie układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wałkuj i wycinaj, aż całe ciasto zostanie zużyte.
Piecz ciastka porcjami w piekarniku rozgrzanym do 175°C przez 7-10 minut (im dłużej, tym twardsze będą ciastka). Wyjmij z piekarnika i wystudź na kratce.
Przepis oryginalny tutaj.
mmmm takimi ciasteczkami to chyba nikt by nie pogardził :)
OdpowiedzUsuń