Przeciętny Polak potrafi pochłonąć podczas Świąt nawet dwukrotność swojego normalnego zapotrzebowania energetycznego (tak, to nawet 4000 kcal dziennie). I o ile jedno czy nawet trzydniowe obżarstwo nie jest jeszcze niczym strasznym, o tyle bardzo ważne jest, co dzieje się na naszym talerzu po Świętach.
Jeśli więc troszeczkę przedobrzyliście z pieczenią, sałatką jarzynową, sernikiem, piernikami i winem, poniżej znajdziecie kilka wskazówek, co zrobić, aby wrócić do siebie jak najszybciej. pomogą Wam one w tym, aby świętowanie nie rozlało się na czas aż do Sylwestra, a może nawet Nowego Roku, a właściwie to do końca noworocznego weekendu, a tak naprawdę to do końca urlopu, który trwa do po Trzech Króli... Bo wtedy już na pewno cyfra na wadze przyprawi Was o zawał serca ;-)
Co więc zrobić, żeby po świątecznym rozpasaniu wrócić z powrotem na właściwe tory?
Idźcie na spacer - wiem, że jesteście ociężali i oszołomieni ilością kalorii, więc nie namawiam do skoku na siłownię. Jednak nawet krótki, niezbyt intensywny spacer zmniejszy uczucie pełności i pomoże wyregulować poziom cukru, a do takiej formy ruchu łatwiej się zmusić.
Pamiętajcie o odpowiedniej ilości płynów - pomiędzy sutymi posiłkami, którym często towarzyszy alkohol, łatwo zapomnieć o piciu wody i innych bezkalorycznych napojów. Wasz biedny żołądek podziękuje więc Wam za dodatkową porcję zielonej herbaty, a antyoksydanty z niej pochodzące pomogą naprawić szkody spowodowane wieczornymi drinkami.
Zadbaj o zbilansowaną dietę - wiem, że pokusa pogłodzenia się odrobinę jest silna (ach, ten masochizm), ale przechodzenie w skrajności w skrajność to nie jest to, co nasz organizm lubi najbardziej. Wystarczy wrócić do zdrowych posiłków, w których znajdą się chude źródła białka (może tym razem dla odmiany roślinne?), węglowodany złożone oraz przede wszystkim dużo warzyw. Jeśli czujecie się wyjątkowo przejedzeni, zmniejszcie porcje np. o 1/4, ale nie pomijajcie posiłków.
Dla mnie w takich sytuacjach najlepiej sprawdzają się zupy warzywne - smaczne, lekkie, rozgrzewające i bardzo odżywcze. Same w sobie wystarczą za cały posiłek, a kilka dni takiej zdrowej, lekkiej diety pozwoli pożegnać świąteczne wzdęcie w okolicy talii. Jeśli macie ochotę, dodajcie do nich zielone liściaste warzywa, takie jak jarmuż czy szpinak.
10 porcji, 1 porcja samej zupy to ok. 131 kcal, 1 porcja zupy z jednym plastrem szynki parmeńskiej to ok. 165 kcal
6 dużych pieczarek
2 czerwone papryki
1 średnia cukinia
150 g fasolki szparagowej (może być mrożona)
2 marchewki
1 duża cebula
4 ząbki czosnku
2 puszki białej fasoli
2 łyżki tymianku
Sól, pieprz
kawałek skórki z parmezanu
4 łyżki oliwy
2 litry wody
Warzywa i grzyby dokładnie umyj, oczyść i osusz. Cebulę i czosnek posiekaj drobno. Paprykę, cukinię oraz marchew pokrój w kostkę, pieczarki w plasterki, a fasolkę szparagową po odcięciu końcówek na mniejsze kawałki (jeśli używasz mrożonej, nie musisz tego oczywiście robić).
W dużym garnku rozgrzej oliwę i podsmaż na niej posoloną cebulę z czosnkiem - kilka minut, aż zmiękną. Dodaj pieczarki i duś jeszcze kilka minut. Wrzuć wszystkie warzywa, przesmaż delikatnie i zalej wszystko wodą. Doprowadź do wrzenia, dodaj tymianek i skórkę z parmezanu, a następnie gotuj przez ok. 20 minut na niewielkim ogniu. Pod koniec gotowania dodaj opłukaną i odsączoną fasolę i gotuj jeszcze przez chwilę. Dopraw do smaku solą i pieprzem, najlepiej świeżo mielonym.
Możesz podawać z prażoną na suchej patelni szynką parmeńską.
0 komentarze:
Prześlij komentarz