Czy się najada? Czy mój pokarm jest odpowiednio wartościowy? Co robić, jeśli on wciąż chce jeść, a lekarz pozwolił karmić butelką tylko co 3 godziny? Dlaczego nie chce marchewki? Czy mogę dać chrupki kukurydziane? Te i tysiące innych pytań cisną się młodej mamie codziennie do głowy. Osaczona jest do tego złotymi radami dotyczącymi tego ile, czego i jakiej wspaniałej jakości powinien zjadać jej potomek, a lekarze grzmią nad głową: "Za mało przybrał na wadze, proszę go dokarmiać!" na zmianę z: "Proszę go nie przekarmiać, będzie gruby!".
Naszym naturalnym odruchem jest to, że chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej. Mamy świadomość tego, że pierwsze trzy lata życia dziecka są kluczowe, jeśli chodzi o wyrabianie nawyków żywieniowych (czym skorupka za młodu nasiąknie...). Jak więc wspierać rozwój tych prawidłowych nawyków? A może inaczej - jakie najczęściej popełniamy w tym temacie błędy?
- Nie pokazujemy dziecku, jak się zdrowo odżywiać na własnym przykładzie. Rodzice oczekują, że dziecko rozsmakuje się w warzywach, podczas gdy sami zajadają tylko to, co lubią (a co bardzo często warzywem nie jest). Dzieci patrzą na swoich rodziców i to właśnie od nich uczą się, co jest dobre, a co nie. Jeśli chcemy, żeby uczyły się jeść zdrowo, pokazujmy im, że zdrowe produkty nam smakują i jemy je na co dzień.
- Niezdrową żywność trzymamy na widoku, a zdrową ukrywamy. Badania pokazują, że dzieci, które w domu często widziały wystawione na stole cukierki, ciasteczka lub słone przekąski, a rzadko miały okazję zobaczyć wyłożone w misie owoce i warzywa, częściej wybierały produkty niezdrowe jako bardziej pożądane. I odwrotnie - dzieci, które często miały wzrokową styczność ze zdrowymi produktami, będą chętniej je wybierać.
- Zmuszamy do jedzenia. "Za mamusię, za tatusia, za babcię, za panią Danusię spod czwórki..." Mamy prześcigają się w wymyślnych sposobach na nakłonienie swoich pociech do zjedzenia jeszcze jednej łyżki zupy, przerażone wizją dziecka umierającego z głodu z powodu braku obiadu. Już widzę te miny: "Jak to, on ma nie zjeść obiadu?" A może on nie ma ochoty na ziemniaki i kotleta? Może dzisiaj wolałby naleśniki, albo po prostu chciałby zjeść trochę później? Jak inaczej ma nam o tym powiedzieć? Zmuszanie dzieci do jedzenia ma jeszcze bardziej mroczny aspekt - może spowodować zniszczenie naturalnych mechanizmów regulujących apetyt. Mechanizmy te działają w sposób najprostszy już od urodzenia: jestem głodny - jem, nie jestem głodny - nie jem, przy czym głód jest fizycznym odczuciem rodzącym się w pustym żołądku. Jeśli dziecko, zmuszane, je pomimo tego, że nie jest głodne, przestaje zwracać uwagę na odczucia płynące z własnego ciała. Zaczyna uczyć się, że jedzenie nie musi być związane z uczuciem głodu (np. że można jeść, żeby mieć święty spokój), co w dalszej konsekwencji może prowadzić do nadwagi lub otyłości.
- Zbyt długo karmimy dzieci bezsmakowymi papkami. Ostatnio coraz większą popularność zyskuje metoda BLW, czyli w wolnym tłumaczeniu: "Bobas Lubi Wybór". Ma ona kilka zalet - przede wszystkim uczy dziecko smakowania potraw, zapoznaje je z nowymi konsystencjami, a także pozostawia pole do wyboru. Jeśli przed maluchem położymy klika różnych produktów (np. ugotowanego brokuła, marchewkę czy banana), będzie mógł wybrać sobie, co najbardziej mu smakuje (pod warunkiem, że na stole nie znajdzie się nic niezdrowego). Uczy się on w ten sposób świadomego jedzenia, a nie pochłaniania bezmyślnie papek przygotowanych w celu "utuczenia" potomka*.
- Karmimy dziecko puszczając mu jednocześnie bajki. Znam mamy, które w ten sposób radzą sobie z niechęcią do jedzenia, bo "on wtedy tak ładnie je". Nic dziwnego - mózg jest tak zajęty przetwarzaniem silnych bodźców, jakimi są ruchome obrazy z telewizora lub komputera, że nawet nie rejestruje faktu, że coś ląduje w ustach. Karmienie dziecka w stanie hipnozy telewizyjnej nie ma nic wspólnego z wyrabianiem w nim zdrowych nawyków żywieniowych.
- Podajemy naszym dzieciom zbyt dużo cukru. Intensywnie słodki smak zaburza czucie w kubkach smakowych na języku - łatwo się do niego przyzwyczaić, a bardzo trudno odzwyczaić. Po dużej ilości słodkich napojów i słodyczy, wszystko inne jest dla dziecka niesmaczne. Najedzone wafelkami, nie ma już ochoty na obiad, a gdy cukier we krwi gwałtownie spada po godzinie od takiego posiłku, pojawia się kolejna ochota na słodkie.
- Zbyt łatwo ulegamy dziecięcym zachciankom. One będą prosić, bo są dziećmi i nie rozumieją zagrożenia cukrzycą, próchnicą, czy otyłością. A naszą rolą, jako rodziców, jest pokazanie im innych alternatyw, które niekoniecznie wiążą się z jedzeniem. Zaproponujmy im wspólną, ulubioną zabawę, spacer, czy owoce zamiast słodyczy (tak, to możliwe, wierzcie mi). A w ostateczności dajmy (jeden) kawałek czekolady, o który tak proszą - może po prostu mają ogromną ochotę.
- Używamy jedzenia jako kary i nagrody oraz "rozładowywacza napięcia". Nagradzanie cukierkiem, karanie odmową deseru, pocieszanie chipsami. Znacie to? Niedobrze. Tak szybko, jak jedzenie przestanie być tylko zmysłową przyjemnością prowadzącą do zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych, stać się może najlepszym przyjacielem, do której dziecko (a później dorosły) będzie wracał w chwilach pełnych emocji. Jedzenie może nawet w pewnym stopniu zastąpić dziecku uwagę rodziców, którzy, wiecznie pochłonięci pracą i obowiązkami, wolą dać wafelka niż poukładać razem klocki.
Dzisiaj jako przykład przepis, który pozwala w atrakcyjny dla dziecka sposób przekonać go do zdrowszych alternatyw ulubionych dań. Te pyszne, lekko i naturalnie słodkie placuszki przygotowane bez użycia mąki i cukru są tak smaczne, że będziecie robić dokładkę :-)
2 porcje (6 placuszków), 1 porcja to ok. 450 kcal
1 szklanka płatków owsianych błyskawicznych
100 g serka wiejskiego
2 duże jajka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 łyżka syropu klonowego
1 szklanka borówek
1 łyżeczka masła klarowanego
Płatki owsiane zmiksuj z serkiem wiejskim, jajkami, syropem klonowym i ekstraktem waniliowym. Do masy dodaj umyte i osuszone borówki, delikatnie wymieszaj.
Smaż porcjami na rozgrzanej patelni wysmarowanej cienko masłem klarowanym do uzyskania złotego koloru z obu stron. Podawaj natychmiast.
Przepis oryginalny: http://www.health.com/health/recipe/0,,10000001991442,00.html
* Dotyczy dzieci zdrowych. Jeśli Twoje dziecko choruje na jakąś chorobę lub słabo się rozwija, skontaktuj się z lekarzem w celu ustalenia optymalnej diety.
placuszki rewelacja :)
OdpowiedzUsuńNie tylko dla dzieci ;-)
Usuń