Pewnie już to słyszeliście - powtarzają to nawet w reklamie soku z kartonu. Człowiek powinien jeść 5 porcji warzyw i/lub owoców dziennie (z naciskiem na warzywa, bo owoce są bardzo bogate we fruktozę, czyli naturalny cukier prosty, i ich nadmierne spożycie może przyczynić się do wzrostu wagi, o czym pisałam już tutaj). Wszystko fajnie, tylko co to jest, ta jedna porcja?
Bardzo ciekawie tłumaczy to jeden z moich ulubionych szefów-celebrytów, Jamie Oliver (więcej o tym tutaj). Zaangażował się on ostatnio bardzo mocno w działania mające na celu poprawę nawyków żywieniowych mieszkańców Wysp Brytyjskich, łącznie z lobbowaniem korzystnych ustaw w brytyjskim Parlamencie (więcej o tym przeczytacie tutaj), zwłaszcza w kontekście edukacji i nawyków żywieniowych dzieci.
My nie mieszkamy w UK, co wbrew pozorom ma swoje plusy - jedzenie w Polsce wciąż jeszcze jest mniej przetworzone, a Polacy lubią domową kuchnię i rodzinne posiłki, których znakomitą większość przygotowują sami (a o tym, dlaczego tak jest zdrowiej, pisałam tutaj). Ale zawsze warto wiedzieć, ile warzyw i owoców powinniśmy zjadać w ciągu dnia, nie ważąc ich obsesyjnie.
Eksperci zachęcają nas ostatnio do zjadania nawet siedmiu 80-gramowych porcji warzyw i /lub owoców dziennie, co daje łącznie 560 g. Nie wiem jak Wy, ale ja nie chodzę cały dzień z podręczną wagą pod pachą, a już na pewno nie jem 7 posiłków dziennie, więc staram się te zalecenia przełożyć sobie na jakiś prosty język codziennego funkcjonowania. Z reguły zjadam moje siedem porcji w trzech-czterech posiłkach i analogicznie zwiększam w nich ilość warzyw/owoców. Na przykład na obiad zjadam z reguły 2 zalecane porcje (ok. 150 g), dbając o to, żeby warzywa zajmowały przynajmniej 1/3 mojego talerza.
Poniżej przykładowe przeliczniki, które ułatwiają planowanie posiłków:
4 porcje, 1 porcja to ok. 305 kcal
zupa
Kalafior umyj i podziel na różyczki. Umieść je w naczyniu żaroodpornym, posmaruj oliwą i posyp solą. Piecz w temperaturze 180°C przez 30 minut (powinny być ciemne, ale nie spalone). Po upieczeniu ostudź i podziel na mniejsze kawałki.
Bardzo ciekawie tłumaczy to jeden z moich ulubionych szefów-celebrytów, Jamie Oliver (więcej o tym tutaj). Zaangażował się on ostatnio bardzo mocno w działania mające na celu poprawę nawyków żywieniowych mieszkańców Wysp Brytyjskich, łącznie z lobbowaniem korzystnych ustaw w brytyjskim Parlamencie (więcej o tym przeczytacie tutaj), zwłaszcza w kontekście edukacji i nawyków żywieniowych dzieci.
My nie mieszkamy w UK, co wbrew pozorom ma swoje plusy - jedzenie w Polsce wciąż jeszcze jest mniej przetworzone, a Polacy lubią domową kuchnię i rodzinne posiłki, których znakomitą większość przygotowują sami (a o tym, dlaczego tak jest zdrowiej, pisałam tutaj). Ale zawsze warto wiedzieć, ile warzyw i owoców powinniśmy zjadać w ciągu dnia, nie ważąc ich obsesyjnie.
Eksperci zachęcają nas ostatnio do zjadania nawet siedmiu 80-gramowych porcji warzyw i /lub owoców dziennie, co daje łącznie 560 g. Nie wiem jak Wy, ale ja nie chodzę cały dzień z podręczną wagą pod pachą, a już na pewno nie jem 7 posiłków dziennie, więc staram się te zalecenia przełożyć sobie na jakiś prosty język codziennego funkcjonowania. Z reguły zjadam moje siedem porcji w trzech-czterech posiłkach i analogicznie zwiększam w nich ilość warzyw/owoców. Na przykład na obiad zjadam z reguły 2 zalecane porcje (ok. 150 g), dbając o to, żeby warzywa zajmowały przynajmniej 1/3 mojego talerza.
Poniżej przykładowe przeliczniki, które ułatwiają planowanie posiłków:
- 1 duży owoc (jabłko, gruszka, banan, brzoskwinia) -> jedna porcja
- 2 mniejsze owoce (kiwi, śliwki) -> jedna porcja
- garść drobnych owoców (truskawki, maliny, borówki, czereśnie) -> jedna porcja
- 3 średnie warzywa (marchewki, ogórki) -> dwie porcje
- 1 miseczka, taka jak do płatków śniadaniowych, sałatki z warzyw -> jedna porcja
- duża garść drobnych warzyw (fasolka szparagowa) -> dwie porcje
4 porcje, 1 porcja to ok. 305 kcal
zupa
1 kalafior
2 ząbki czosnku
1/4 łyżeczki kminu
ok. 1 l warzywnego bulionu
1/4 szklanki pasty sezamowej
2 łyżki soku z cytryny
skórka otarta z jednej cytryny
2 łyżki oliwy
sól i pieprz do smaku
do podania
4 łyżeczki dobrej oliwy
4 łyżki prażonych pestek słonecznika
Kalafior umyj i podziel na różyczki. Umieść je w naczyniu żaroodpornym, posmaruj oliwą i posyp solą. Piecz w temperaturze 180°C przez 30 minut (powinny być ciemne, ale nie spalone). Po upieczeniu ostudź i podziel na mniejsze kawałki.
Posiekaj czosnek i wrzuć do dużego garnka na rozgrzaną oliwę. Dodaj kmin i smaż przez chwilę. Dodaj kalafiora, wszystko wymieszaj i zalej gorącym bulionem (powinien ledwie zakryć kalafiory). Całość gotuj ok. 15 minut pod przykryciem do miękkości. Zdejmij zupę z ognia, wlej tahini (pastę sezamową) i zmiksuj wszystko na gładki krem, a jeśli będzie za gęste, dodaj jeszcze trochę bulionu. Dodaj sok i skórkę z cytryny i dopraw do smaku.
Podawaj z oliwą i prażonymi pestkami.
Uwielbiam kalafiora .. a pod taką postacią to musi być przepyszna kombinacja !
OdpowiedzUsuńTo prawda, ta zupa ma wyjątkowy smak, polecam! :-)
Usuń