Spaghetti z sosem pomidorowym, czyli o pomidorach

Kiedy byłam mała, moja rodzina miała działkę. Nie za dużą, kilka drzew owocowych, rząd krzaków porzeczek i malin, trochę truskawek, kalarepka i ogórki. Wtedy (czyli dwadzieścia lat temu) nie cierpiałam tego, że trzeba tam jeździć, żeby oporządzić grządki i zebrać warzywa, ale teraz doceniłabym możliwość przyniesienia sobie z ogrodu własnoręcznie (no, prawie, głównie to jednak babcia się nimi zajmowała) wyhodowanych pomidorów. Rzeczone pomidory pachniały słońcem, miały przedziwne kształty i nie zawsze były idealnie czerwone, ale za to smakowały jak już później żadne inne. Podawane były najczęściej z cebulą i kwaśną śmietaną na każdy możliwy posiłek przez całe lato i nigdy mi się nie znudziły.

Parę lat później działka została sprzedana, bo już nikt nie miał czasu ani siły się nią zajmować, a i asortyment w sklepach stał się bogatszy i tańszy. Pomidory sprowadzane z Holandii czy Hiszpanii królowały w nich cały rok, tylko ich smak już w niczym nie przypominał tych nagrzanych słońcem, zerwanych prosto z krzaczka i nie spełniających żadnych norm unijnych z mojego dzieciństwa.

Od jakiegoś czasu unikam pomidorów w zimie (jedzenie tej tektury to profanacja) i pozwalam sobie zatęsknić za ich intensywnym aromatem aż do późnej wiosny. W maju i czerwcu już są znośne, ale dopiero lipiec i sierpień robi z nich prawdziwe gwiazdy.

A dlaczego w ogóle warto jeść pomidory?

  • Zawierają likopen, czyli naturalny czerwony barwnik, wykazujący silne działanie przeciwutleniające. Nie ginie on pod wpływem wysokiej temperatury, a przetwory pomidorowe zawierają go nawet więcej niż świeże warzywa.
  • Działają moczopędnie, przeciwnowotworowo, obniżają ciśnienie krwi.
  • Świeże warzywa zawierają sporo witaminy C.
  • Są bardzo nisko kaloryczne, wspomagają odchudzanie oraz mają działanie zasadotwórcze.
Włosi mają łeb na karku i pomidory podają najczęściej w towarzystwie oliwy, co ma uzasadnienie medyczne - likopen przyswajany jest lepiej w obecności tłuszczu. A taki pomidor polany oliwą i posypany odrobiną morskiej soli to już letnia klasyka sama w sobie.

Dzisiaj proponuję przepis na bardzo prosty sos pomidorowy. A ponieważ ja najbardziej lubię naturalny, słodko-kwaśno-cierpki smak pomidorów, do sosu daję warzywa w całości, pozbawiając je jedynie twardej skórki.

Tak przygotowany sos pasuje do makaronu, ryby oraz drobiu. Można go wekować i mrozić.

8 porcji sosu, 1 porcja to ok. 81 kcal (podawany z 50 g pełnoziarnistego makaronu, 10 g parmezanu oraz 5 oliwkami to ok. 315 kcal)

1,5 kg dojrzałych pomidorów
1 duża marchewka
2 gałązki selera naciowego
1 niewielka cebula
4 ząbki czosnku
kilka liści laurowych
4 łyżki oliwy
2 łyżki octu balsamicznego
duża garść świeżych liści bazylii i oregano
sól i pieprz do smaku

Pomidory sparz i obierz ze skórki. Wykrój twardą część, a miąższ pokrój na kawałki. Cebulę, czosnek, seler i marchew obierz i pokrój w drobną kostkę.

Do dużego rondla wlej oliwę. Na rozgrzany tłuszcz wrzuć cebulę oraz czosnek, posól i smaż przez 2 minuty do zeszklenia. Dodaj marchewkę i seler, a następnie smaż jeszcze 4-5 minut, mieszając. Wrzuć liście laurowe, zalej wszystko pomidorami i duś na wolnym ogniu przez ok. godzinę, mieszając od czasu do czasu. Sos powinien w tym czasie zgęstnieć.

Pod koniec gotowania dodaj świeże, posiekane liście bazylii i oregano, a następnie dopraw do smaku solą, pieprzem oraz octem balsamicznym.

Zdejmij sos z ognia i zmiksuj go do pożądanej gładkości. Podawaj z makaronem, oliwkami i parmezanem.


Przepis oryginalny tutaj.

0 komentarze:

Prześlij komentarz