Zapiekane gruszki z orzechami, miodem i ricottą, czyli o pustych kaloriach

Słyszeliście kiedyś o kaloriach? Ha, ha, ha, powiecie, jesteśmy atakowani tym terminem ze wszystkich stron. A co on oznacza? Jest to po prostu jednostka ilości energii, którą dostarcza nam konkretna ilość pożywienia. Kaloria sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła - po prostu jest. Jedzenie ma przede wszystkich dostarczać nam energii do życia, bo bez niej nasz organizm nie może funkcjonować.

Dlaczego więc jest wokół tych kalorii takie zamieszanie? Przede wszystkim dlatego, że nasz apetyt w ciągu ostatnich stuleci nie zmienił się specjalnie (nadal chce nam się jeść), za to zmieniło się bardzo mocno środowisko, w którym funkcjonujemy. Dostępność pożywienia (człowiek pierwotny dostałby oczopląsu na widok takiej ilości jedzenia, na wyciągnięcie ręki, gotowego do spożycia), stopień jego przetworzenia, a przede wszystkim nasz tryb życia. Rzeczony już człowiek pierwotny biegał od rana do nocy, walczył o życie pewnie ze trzy razy dziennie i nie miał centralnego ogrzewania. Człowiek współczesny zjeżdża windą do garażu, wsiada do auta, jedzie do pracy, w której siedzi osiem godzin na tylnej części ciała, wraca tym samym samochodem i kładzie się na kanapie, na której spędza resztę dnia. Rachunek jest prosty i prowadzi wprost w objęcia nadmiarowych kilogramów.

Ale nie o rachunku kalorycznych dzisiaj chciałam pisać (o tym kiedy indziej). Dzisiaj chciałam napisać o tym, że pomimo tego, że kaloria jest zawsze po prostu kalorią, jedzenie które nam ją dostarcza nie zawsze jest takie samo.

I tu przechodzimy do tematu "pustych kalorii". Produkty, które je dostarczają, to takie produkty, które oprócz dużej ilości energii nie dostarczają nam zbyt wielu składników odżywczych. Klasycznymi przykładami są przemysłowe słodycze (ciastka z białej mąki z białym cukrem, batony czekoladowe, wafelki, ciasta ze sztucznymi kremami), słone przekąski (tu królują chipsy i paluszki) oraz fast foody (kiepskiej jakości hamburgery z sosami z proszku, pizza z produktem seropodobnym, zapiekanki z keczupem). To są produkty niskiej jakości, napakowane sztucznymi składnikami, bardzo mocno przetworzone. Dostarczają one przede wszystkim zawrotnej ilości węglowodanów prostych oraz tłuszczów (w tym również też tych trans), a bardzo mało witamin, składników mineralnych czy wysokiej jakości białka. Ponieważ nie odżywiają naszego organizmu w wystarczający sposób, może się zdarzyć tak, że jedząc je w nadmiarze, ciągle będziemy mieli ochoty na więcej.

Na czym polega więc sekret zdrowej diety? Na pewno nie na odstawieniu wszystkiego i życiu o wodzie z cytryną. Jeśli jednak zamienimy "puste kalorie" na posiłki pełnowartościowe, okaże się, że możemy sobie spokojnie pozwolić na słodki podwieczorek, który oprócz porcji energii dostarczy nam również tego wszystkiego, co jest niezbędne do prawidłowego fukcjonowania organizmu. Nasze ciało będzie lepiej odżywione, zdrowsze, a przede wszystkim najedzone :-)

2 porcje, 1 porcja to ok. 224 kcal

1 dojrzała gruszka
4 łyżki ricotty
30 g orzechów włoskich
2 łyżeczki płynnego miodu

Gruszkę podziel na pół i wydrąż gniazdo nasienne. Połóż je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstaw do piekarnika rozgrzanego do 200ºC. Piecz do miękkości (15-25 minut, w zależności od wielkości i dojrzałości owocu).

W tym czasie posiekaj orzechy i upraż je na suchej patelni.

Po wyjęciu gruszek z piekarnika rozłóż je na talerzach. Nałóż ricottę, polej miodem i posyp prażonymi orzechami. Zjadaj od razu, póki ciepłe.


0 komentarze:

Prześlij komentarz