Naturalną odpowiedzią organizmu na sytuacje stresowe jest chęć przyjęcia jak największej ilości jedzenia i zmagazynowania energii z niego pochodzącej na później. Nie ma to nic wspólnego z przyjemnością jedzenia - jest to czynność najczęściej mechaniczna, po której może pojawiać się lęk i wyrzuty sumienia.
W związku z tym, że z reguły żyjemy w środowisku, które dostarcza nam wystarczająco dużo stresorów, aby utrzymywać nas w stanie permanentnego stresu, jedzenie w sposób mechaniczny i bezrefleksyjny przytrafia nam się dosyć często. A bezrefleksyjne i mechaniczne jedzenie z reguły oznacza brak kontroli nad tym, ile zjadamy, co zjadamy i jak to zjadamy. Hot dogi połykane w pośpiechu przy okazji tankowania samochodu na stacji benzynowej, paczka ciastek otwierana jeszcze w kolejce do kasy w supermarkecie, kawałki sera wyjadane z lodówki przy otwartych drzwiach, które zasłaniają nas przed wzrokiem domowników - czy którakolwiek z tych sytuacji brzmi znajomo?
Jeśli tak, pomóc może trenowanie uważnego jedzenia. Uważność jest terminem, który ma zastosowanie do różnych dziedzin życia, również do życia jako całości, ale w przypadku nawyków żywieniowych wydaje się być szczególnie pomocna. Zasady jedzenia uważnego można mnożyć, ale tak naprawdę chodzi w tym o jedno: o maksymalną koncentrację na tym, co w danej chwili robimy, czyli na jedzeniu. Można to osiągnąć kilkoma prostymi krokami:
W związku z tym, że z reguły żyjemy w środowisku, które dostarcza nam wystarczająco dużo stresorów, aby utrzymywać nas w stanie permanentnego stresu, jedzenie w sposób mechaniczny i bezrefleksyjny przytrafia nam się dosyć często. A bezrefleksyjne i mechaniczne jedzenie z reguły oznacza brak kontroli nad tym, ile zjadamy, co zjadamy i jak to zjadamy. Hot dogi połykane w pośpiechu przy okazji tankowania samochodu na stacji benzynowej, paczka ciastek otwierana jeszcze w kolejce do kasy w supermarkecie, kawałki sera wyjadane z lodówki przy otwartych drzwiach, które zasłaniają nas przed wzrokiem domowników - czy którakolwiek z tych sytuacji brzmi znajomo?
Jeśli tak, pomóc może trenowanie uważnego jedzenia. Uważność jest terminem, który ma zastosowanie do różnych dziedzin życia, również do życia jako całości, ale w przypadku nawyków żywieniowych wydaje się być szczególnie pomocna. Zasady jedzenia uważnego można mnożyć, ale tak naprawdę chodzi w tym o jedno: o maksymalną koncentrację na tym, co w danej chwili robimy, czyli na jedzeniu. Można to osiągnąć kilkoma prostymi krokami:
- wybierajmy zdrowe, świeże, a przede wszystkim smaczne pożywienie, którym będziemy mogli cieszyć się w pełni - hot dog na stacji benzynowej raczej nie spełnia tych kryteriów, tym bardziej, że pewnie będziemy chcieli szybko o nim zapomnieć;
- przeznaczmy odpowiednią ilość czasu na posiłek - nawet w pracy warto wygospodarować kwadrans na zjedzenie czegoś konkretnego;
- kiedy jemy, nie róbmy nic innego (pożegnajcie posiłki w biegu, przed telewizorem, w drzwiach lodówki);
- jedzmy przy stole, używając talerzy i sztućców (jeśli nie wiecie, o czym mówię, chyba nigdy nie wyjadaliście kabanosów prosto z opakowania);
- nakładajmy jedzenie na talerze tak, aby stanowiło ono ładny widok, którym nacieszymy się przed posiłkiem (tak, naprawdę proszę Was o ekstra 3 sekundy, które przeznaczycie na popatrzenie na Wasze danie);
- jedząc, skupcie na się na każdym kęsie - na tyle długo, żeby poczuć przenikające się smaki, zmieniające się konsystencje, a przede wszystkim to, czy Wasze odczucia są dla Was przyjemne czy nieprzyjemne (jeśli macie problem z wyczuciem czasu, dobrze jest po każdym kęsie odłożyć na chwilę sztućce);
- przeżuwajcie (nie podaję ilości razy - pożywienie ma być dobrze rozdrobnione, zanim trafi do dalszych części układu pokarmowego, ma to ogromne znaczenie dla procesu trawienia).
- zmniejsza szanse na to, że zjemy za dużo - im więcej uwagi poświęcimy jedzeniu, tym mniej bezmyślnie będziemy jeść, a właściwie bezrefleksyjnie wrzucać w siebie;
- będziemy odczuwać więcej przyjemności z jedzenia, a przecież to o przyjemność tak często nam chodzi;
- dłuższe, bardziej świadome jedzenie spowoduje, że nasycimy się mniejszą jego ilością (przypominam starą zasadę, że sygnał o sytości zostaje wysłany do mózgu dopiero po ok 15-20 minutach od zapełnienia żołądka);
- poprawi się nasze trawienie - kto nie miał nigdy niestrawności po posiłku spożytym w pośpiechu, nie będzie wiedział, o czym mówię, ale dodam jeszcze, że większości sensacji z przewodu pokarmowego można uniknąć dzięki dokładnemu gryzieniu jedzenia.
12 porcji, jedna porcja to ok. 201 kcal
spód
200 g ciastek
zbożowych bez cukru (szukajcie takich w alejce z produktami dla dzieci; jeśli nie znajdziecie, mogą być dobrej jakości herbatniki zbożowe z małą ilością brązowego cukru, do znalezienia w działach eko/bio)
30 g rozpuszczonego masła
30 g rozpuszczonego masła
masa serowa
500 g twarożku sernikowego 4% tłuszczu
75 g syropu klonowego
75 g syropu klonowego
2 łyżeczki ekstraktu z
wanilii
3 roztrzepane jajka
1 łyżka soku z cytryny
3 dojrzałe banany
Ciastka na spód zmiażdż na piasek w mikserze. Wymieszaj z masłem i rozłóż na dnie formy do pieczenia o średnicy ok 22 cm, wyłożonej papierem do pieczenia. Wstaw do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni na 10 minut. Wyjmij i przestudź upieczony spód przez czas przygotowywania masy serowej.
Ciastka na spód zmiażdż na piasek w mikserze. Wymieszaj z masłem i rozłóż na dnie formy do pieczenia o średnicy ok 22 cm, wyłożonej papierem do pieczenia. Wstaw do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni na 10 minut. Wyjmij i przestudź upieczony spód przez czas przygotowywania masy serowej.
Banany rozgnieć lub zmiksuj blenderem. Dodaj do reszty składników i zmiksuj dokładnie. Wlej masę na podpieczony spód.
Piecz ok. godzinę w temperaturze 180 stopni przykryte folią aluminiową , żeby sernik się nie przypalił. Gotowy sernik jest ścięty od góry i sprężysty pośrodku (nie pieczemy do tzw. suchego patyczka).
Ostudź ciasto najpierw w wyłączonym piekarniku, potem w temperaturze pokojowej, a na koniec wstaw do lodówki na minimum 3 godziny.
świetny sernik!
OdpowiedzUsuńUwielbiam serniki, ale z bananem nie próbowałam. Smacznie wygląda
OdpowiedzUsuńSmaczne ;))
OdpowiedzUsuńNigdy bananowego sernika nie jadłam, ale jestem pewna, że smakuje świetnie :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam serniki i eksperymentuję z różnymi smakami. Bananowy bez cukru jest dosyć kwaśny, ale dzięki temu przyjemnie odświeżający, mnie bardzo smakuje :-)
OdpowiedzUsuńBosko wygląda ten sernik, poczęstowałabym się :)
OdpowiedzUsuńStaram się jeść uważnie - nie zawsze mi się udaje, wiadomo, ale nawet jak coś zjadam w biegu, staram się nad tym maksymalnie skupić. Mam wrażenie, że tak lepiej smakuje :)
Lepiej smakuje, więc dostarcza więcej przyjemności - i okazuje się, że możemy zjeść mniej i nawet tego nie zauważymy. Super :-)
UsuńNiestety muszę unikać cukru, ale jak widzę takie pyszne przepisy nie jest to nic strasznego.:)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie.:)
Można się przyzwyczaić, a to pozwala na odkrywanie nowych smaków :-) Zapraszam częściej po przepisy bez białego cukru i pozdrawiam!
Usuń